RZUTZA3.PL EUROPEJSKIE ROZGRYWKITWIERDZA-WROCLAW-UPADA-W-STARCIU-Z-UMANA-REYER-WENECJA
Twierdza Wrocław upada w starciu z Umana Reyer Wenecją
29/10/2025 23:31
W ramach 5. kolejki BKT EuroCupu do Wrocławia przyjechała Umana Reyer Wenecja, jedna z najlstarszych drużyn we Włoszech przeżywająca aktualnie mały kryzys.
Kontuzje i nieusprawiedliwione nieobecności
Na mecz z drużyną z Wenecji Śląsk przystąpił bez kluczowych zawodników - Jakuba Nizioła, Stefana Djorjdevicia, których wykluczyły kontuzje. W tym meczu także nie zagrał DeJon Davis, który z niewiadomych powodów nie znalazł się w kadrze meczowej i wraz z pozostałymi, wymienionymi wyżej graczami oglądał mecz zza lini bocznej w Hali Orbita.
Wyrównany początek z nutką niedosytu
Pierwsze dziesięć minut przez większość rywalizacji w tym czasie było wyrównanym starciem, w którym obie strony ciągle odpowiadały i oglądaliśmy bardzo dynamiczną grę po obu stronach parkietu. Na początku tempo spotkania kontrolowali gracze Reyeru i to Wrocławianie musieli gonić wynik (były to skromne przewagi pokroju dwóch, trzech oczek). Jednak w drugiej części pierwszej kwarty Śląsk objął 8-punktowe prowadzenie, które ostatecznie wypuścił i na dwuminutową przerwę zszedł remisując.
Wymiana ciosów z korzyścią dla gości
Jak w Q1 mieliśmy jeden mocny atak Śląska, który zakończył się udaną pogonią drużyny z Włoch, tak w drugiej kwarcie mieliśmy czystą i otwartą wymianę ciosów. Tempo meczu, po ofensywnej pierwszej kwarcie, trochę zwolniło i obie drużyny zmieniały się ciągle prowadzeniem. Pod koniec pierwszej połowy Śląsk przegrwał trzema punktami (44-47), a 15 punktów na koncie miał wicekapitan trójkolowych, Kadre Gray.
„Noah Kirkwood, trzy punkty!”
To jedno zdanie było najczęściej wypowiadanym przez speakera Śląska Wrocław w trzeciej kwarcie, ponieważ Kirkwood jako jedyny trafił w tym segmencie gry trzy razy zza obwodu. Od drugiej połowy to właśnie grający z numerem dziesiątym Amerykanin przejął batutę od Graya, stanął na podeście dyrygenta i to on dowodził orkierstrą Bagatskisa zdobywając 13 punktów na 27 swojej drużyny w Q3. Swoje w tym segmencie gry dołożył także Ajdin Penava, który zdobył 11 punktów w trzeciej kwarcie, a Śląsk na ostatnią przerwę między kwartami schodził mając 2 punkty przewagi.
"World's End Valentine"
Ostatnia kwarta nie zaczęła się ani trochę po naszej myśli. Venezia przez pierwsze niecałe pięć minut Q4 miała serię 19-4, która była gigantycznym ciosem. Śląsk miał mniej niż 6 minut aby odrobić 14 punktów straty. Mimo walki Wrocławian różnica punktowa ostatecznie była nie do odrobienia. Reyer zachował czujność, Denzel Valentine trafiał kluczowe trójki i tym samym Śląsk odniósł pierwszą domową porażkę w tym sezonie przegrywając 92-104.
Głowy do góry!
Mimo wyniku, który zmusił Trójkolorowych do dopisania trzeciej porażki w tegorocznych rozgrywkach EuroCupu, Śląsk nie może zawieszać głów po tym spotkaniu. Styl gry Wrocławian mógł się podobać, mimo pewnych niedociągnięć w obronie. Dodatkowo, Bagatskis postawił w tym meczu na młodych Polaków. Wiśniewski, Sternicki, Urbaniak, Czerniewicz i Siembiga - każdy z tych zawodników dostał kilka, niektórzy kilkanaście, minut na parkiecie od Łotysza, które wykorzystali aby pokazać swoje umiejętności (ta piątka zdobyła łącznie 12 punktów, a Czerniewicz był starterem Śląska w tym meczu).
Teraz czas skupić się na lidze i na nadchodzącym meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza w najbliższą niedzielę.